Sterczenie nad Wisłą strasznie się dłużyło. Minęła godzina, ale nic ani nikt się więcej nie pojawił. Po wodzie przepłynęła jakaś łódź motorowa, ale poza światłami pozycyjnymi nic więcej nie było widać. Jacek spojrzał na zegarek jeszcze godzina i minie czas…
Nagle zobaczył coś w wodzie. Jakiś ciemny kształt, po powierzchni rozeszły się kręgi. Może to gra świateł, ale jakby coś przepłynęło pod wodę w stronę środka rzeki. Coś sporego…
Offline
Światło latarki prześlizgiwało się po falach. Niestety nie wyłowił niczego z ciemności. Plusk fal o brzeg zabrał nowego znaczenia. Każde załamanie rytmu uderzających fal mogło być sygnałem, że ktoś się skrada... lub żaba spłoszona przez Jacka wskoczy do wody.
Plusk gdzieś po prawej, w chybotliwy kręgi światła latarki wsunęły się kręgi na wodzie. Wśród mitów i legend warszawskich Jacek pamiętał też, że napisali o żywych rybach w Wiśle. I ich spotkanie było ponoć coraz częściej odnotowywane.
Offline
Jacek spacerował cierpliwie rozglądając się uważnie. Wiedział, że często pierwszy patrol nic nie daje. Powoli oswajał się z nocą i otoczeniem czując się coraz pewniej. Potrafił już lepiej rozróżniać kształty otaczającego go terenu co dodawało trochę otuchy.
Offline
Minuty zmieniły się w kwadrans, kwadrans stał się godziną. I nic niezwykłego się nie wydarzyło. I nie zanosiło się na to, oczywiście "coś" mogło nastąpić nagle, ale okienko czasowe popełnianych zabójstw dobiegło końca. Dalsze czekanie mijało się chyba z celem, choć z drugiej strony czasem cierpliwość popłaca.
Być może na rano coś będzie z laboratorium, coś co rozświetli sprawy.
Offline
Kolejny dzień w nowym dziale zaczął się od zaskoczenia. Na ich biurku leżał raport patologa. A do tego dostali karty magnetyczne do drzwi. Prawdziwe cuda. Z namaszczeniem zasiedli przy biurku i zajrzeli do raportu. Tak jak się można było spodziewać, dziewczynę uduszono. Do tego miała parę siniaków na ramionach. Walczyła z napastnikiem ale jak widać bezskutecznie. Innych śladów nie było. Poza czymś za paznokciami. O dziwo i tu ktoś się sprężył. Albo mieli mało roboty w laboratorium, albo trafił się jakiś nadgorliwy stażysta. Hmm, materiał organiczny. Nawet badanie dna przeprowadzili. Tylko, że nic to nie dało. We wnioskach jakiś orzeł zapisał, że materiał był jakimś rzadkim okazem ryby.
O znalezionej figurce nic nie wspomnieli, wiec nie wszyscy pracowali ekspresem.
Offline
-No to ładnie - Kamil potarł brodę w zamyśleniu - Denatka uduszona przez rybę. Tam w laboratorium pracują albo nieźli dowcipnisie, albo konkretne zjeby.
Kiwając się na krześle przeciągnął się i przeciągle ziewnął przeklinając w duchu poranne zmiany.
-Będę leciał po fajki to wstąpie do tych błaznów i powiem im co sądzę o ich profesjonalnym badaniu śladów, może i z figurką coś posprawdzali. W ogóle to wszystko śmierdzi, żadnych punktów zaczepienia, tylko miejsce zbrodni, a tam zamiast mordercy festiwal żuli. Powtarzamy wycieczkę nad rzekę? Może tym razem dać jakąś przynętę a my trzej w obstawie?
Offline
Ostatni wieczór nie wypalił. I bynajmniej nie myślał w tej chwili o staniu nad brzegiem chłodnej Wisły <przeszły go ciarki> a o późniejszym wypadzie do klubu. Potrzeba wyskoczenia w miasto pojawiła się nagle, a właściwie wpłynęły na to dwie atrakcyjne dziewczyny w kusych spódniczkach. Zobaczył je w sklepie i doszedł do wniosku że trzeba sobie umilić wieczór. - A co - pomyślał wtedy - nie można żyć tylko pracą.
Wieczór był na tyle nieudany, że z niechęcią go teraz wspominał. Masa podpitych prostaczków albo wyglansowanych malczików a w środku grupka odpicowanych laseczek, nie dość że przeświadczonych o swym nienaturalnym pięknie to jeszcze nie wiadomo czy pełnoletnich. Tak.. dwie próby poznania kogokolwiek z jego zbyt elokwentnym językiem zdecydowanie nie pomogły. Co prawda stawiane drinki mogłyby zdecydowanie poprawić sytuację na foncie, ale nie miał ochoty wydawać dużo kasy tego wieczoru. Najwyraźniej wypadł na buca i to nie śmierdzącego kasą czyli nie wartego jakiejkolwiek uwagi. Co prawda mógł zagadać i zafascynować jakąś laseczkę swoją pracą - trupy..śledztwa.. tajemnicze zaginięcia nad Wisłą.. może to by chwyciło ale starał się nie ujawniać komukolwiek szczegółów swojej pracy. Fakt, brakowało kumpli, którzy albo nadal studiują albo pracują i zawsze wymyślają jakieś dobry motywy do rozmów.
- co? - spytał bo pytanie nie dotarło do niego w pełni i zrozumiał że coś śmierdzi - aaa, tak tak możemy zrobić jakąś przynętę.
Offline
Jacek przejrzał raport. Tak jak się spodziewał nie był w nim nic niezwykłego. Co najwyżej dna ryby. Zastanowiło go to. Wiedział, że czasami hodowcy wypuszczają różne zwierzęta jak im się znudzą. Jedna k postanowił to sprawdzić.
- Kogo tym razem proponujesz dać jako przynętę? -zapytał się Kamila
Offline